Miałam w głowie i planach zupełnie inny wpis do "pamiętnika", ale środowy dzień postanowił mnie zaskoczyć, wybić z ustalonych wcześniej zamierzeń. Bowiem wystarczył jeden rzut oka na to, co się dzieje na świecie i proszę, jaki tego efekt :)
Jeszcze wczoraj napisałam Mery, że moja kraina zalewana jest deszczem, nie zasypywana białym puchem i wygląda na to, że sama sobie zasłużyłam na pokaranie mnie. Bo cóż innego zastałam za oknem dziś rano, jak nie ciemności i... białości. Przechodnie z postawionymi kołnierzami do góry, z nałożonymi kapturami na głowach i w gumowcach spieszą do pracy. Kierowcy, bez zimowych opon, co rusz wjeżdżają w płot na zakręcie, który jest obok, bo nie wyrabiają przy porannym przymrozku i w tych egipskich ciemnościach. A wiedzieć musicie, że tutaj wymiana opon nie należy do popularnej czynności i kierowcy bynajmniej nie zawracają sobie tym głowy.
W tak fantastycznie rozpoczęty dzień odpaliłam moją Tośkę, by zobaczyć i posłuchać, co w świecie słychać i dosłownie... usłyszałam i padłam.
Pierwszy utwór kojarzycie na pewno, jestem w stanie dać sobie uciąć rękę, głowę i każdą inną kończynę, którą posiadam. Część z Was zapewne nie może już tej piosenki słuchać i nie mdleje jak kiedyś na widok długowłosego George'a Michael'a, tak cudownie spoglądającego na nas znad świątecznego stołu. Abstrahując od tego, że piosenka a raczej słowa, mają się nijak do świąt, stała się ich symbolem i co roku każde możliwe media raczą nas tym utworem, niezależnie jak widać od miejsca zamieszkania.
Drugie "cudo" to fenomen ostatnich tygodni, którego ja zrozumieć nie potrafię. Facet śpiewa o głupotach, robi z siebie wariata (aczkolwiek pozytywnego), skacze, wywija przy tym rękoma i nagle pół świata oszalało na jego punkcie. A ja się pytam, o co w tym chodzi?
I nagle, proszę, jaka kompilacja! Dwóch piosenek, których słuchać już nie mogłam, a tu nagle są do zjedzenia i na dodatek, smakuje mi to :) Jestem mega pozytywne zaskoczona pomysłem niejakiego Dj Paolo Monti, bo jest to tak fajne i pomysłowe, że zasługuje na przesyłanie dalej.
Proszę, niech dzisiejsze moje zaskoczenie zaskoczy i Was. I oby było u Was tak samo pozytywnie :)
Nie wpadłabym na to, że te dwa utwory można połączyć i nie jestem pewna, czy efekt mi się podoba. O ile niemal dostaję wysypki, jak słyszę PSY (piosenka jest całkiem fajna, ale już mi się przejadła), tak Last Christmas jeszcze w tym roku nie słyszałam ;) U mnie za oknem pada śnieg, więc można wczuć się w odpowiednią atmosferę :)
OdpowiedzUsuńBinolu, też by mi do głowy nie przyszło, że te dwa utwory mogłyby być w jakikolwiek sposób połączone. A jednak :)
UsuńSłucham tej piosenki z wielkim przymrużeniem oka i uśmiałam się jak norka, kiedy po raz pierwszy jej wysłuchałam. Dwa ograne utwory, tak od siebie różne, połączone w jedno. Dla mnie bomba, z ogromnym poczuciem humoru :)
Nie miałam okazji poznać tego utwory. Dziwny, choć chyba wolę Last Christmas w starszej wersji;)
OdpowiedzUsuńTeż wolę w starszej, ale jestem zawsze ciekawa ludzkiej pomysłowości i czasem ta pomysłowość nie jest taka zła ;)
UsuńHahahah, boże :D Szkoda, że refrenu nie zrobili, fajnie się przy nim tańczy na flashmobach czy innych spotkaniach grupowych! Aż chyba sobie zgram na komórkę. :G
OdpowiedzUsuńzgrywaj do woli ;)
UsuńMnie śnieg bardzo cieszy, uwielbiam zimę, nie straszne mi zamiecie, mrozy, i przeprawy z autkiem, bo ja jestem dziecię z baśni o Królowej Śniegu, dziecię co oczywiście kocha zimę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię utwór Wham, może i jest już obsłuchany, i tandetny, ale miło mi się kojarzy, poza tym, coś tam o świętach bidny George wspomina, tyle że teraz już nie wiem czy wzdychał do dziewczyny, czy do chłopka ;) "Gangstam style" też lubię, to utwór który sprawia, że chciał czy nie, nogi same rwą się do tańca. Z ciekawości zerknęłam na tłumaczenie piosenki i nie jest tak źle, znam gorsze teksty :)
Utwór który wrzuciłaś to profanacja, ale bawi mnie, jest rewelacyjny :)) Tak sobie dumam co by było, gdyby Dj Paolo Monti połączyć "Gngstam stle" z piosenką Whitney Houston "I will always love you" , coś czuję, że działoby się, działo :)
Miłego wieczorku :)
Natula, ja niby zimowa, bo tak wychodzi z daty urodzin, a jednak zmarzluch ze mnie straszny i preferuję zdecydowanie wyższe temperatury ;) ale nie ukrywam, zimowe krajobrazy i Święta lubię, nawet bardzo :)
UsuńMasz rację, może i jest w tym nutka profanacji ale bawi i o to w tym właśnie chodziło :) "Last Christmas" już tak wbiło się w nasz czas świąteczny, jak "Kevin..." i kiedy go nie ma, ludzie szaleją! Nie dziwię się, że wszelkie odmiany piosenki George'a mogą budzić zwątpienie i niechęć, ale miło jest czasem wyjść poza przyjętą konwencję i pośmiać się trochę :)
No coś Ty, moja Whitney i to skakanie z machaniem? Nigdy w życiu! ;))
Miłego Tobie również :)