poniedziałek, 15 października 2012

"Taken 2"



Nie jestem krytykiem literackim, nie jestem również krytykiem filmowym ale uwielbiam dyskutować o jednym i o drugim. Szukam nowości, ciekawostek i uwielbiam odkrywać perełki, o których nie wiedziałam lub nie słyszałam. Podążam też  gwałtownie za nowościami, zwłaszcza filmowymi, bo nie ukrywam, łatwiej i szybciej się z  nimi zapoznać, niż z literackimi. 

Niezmiennie, za każdym razem gdy wychodzę do kina, delektuję się tym i atmosferą panująca w kinie. Kiedyś kupowałam cały zestaw- bilet, popcorn i colę. A jak, niczym rasowy kinomaniak! Niestety, od jakiegoś czasu muszę unikać takich przekąsek, całe szczęście, do kina jeszcze nikt nie zabronił mi chodzić :)

fot. whatculture.com

I tym oto sposobem, wybyłam w miniony weekend na „Taken 2”, po polsku „Uprowadzona 2”. Niewtajemniczonym i niezainteresowanym do tej pory przypomnę część pierwszą, bowiem od niej wszystko się zaczyna. Otóż były agent CIA, Bryan Mills (w tej roli znakomity jak zawsze Liam Neeson), rozwiedziony z matką swojej córki Kim (matkę gra Famke Janssen, którą możecie kojarzyć z „X-Men’ów”, córkę młodziutka Maggie Grace), nieufnie ale jednak puszcza swoją córę na wakacje do Francji. Nie leci jednak sama, towarzyszy jej przyjaciółka i obie, zgodnie ze złożoną rodzicom obietnicy, mają zatrzymać się u kuzyna tejże przyjaciółki. Jak się szybko okazuje, kuzyna nie ma, mieszkanie dziewczyny mają tylko dla siebie a po drodze, na lotnisku, zdążą poznać nieznajomego francuza, który swoim francuskim urokiem osobistym zdąży zawrócić w głowie jednej z nich i dowiedzieć się, gdzie się zatrzymują.

Nie od dziś wiadomo, że nieznajomym nie zdradza się takich szczegółów, o czym dziewczyny szybko się przekonują. Podczas, gdy Kim rozmawia ze swoim ojcem przez telefon w łazience przez okno widzi, jak w drugiej części mieszkania pojawiają się obcy mężczyźni i porywają przyjaciółkę. I tu zaczyna się film. Głos Neesona, instruującego swoją córkę co będzie, jak będzie i że ją odnajdzie, wciska mnie w fotel. Po cichu i w głowie jednak nachodzą mnie myśli, że takim głosem mógłby mnie budzić co rano. Wróćmy jednak do tematu.

Nie będę opowiadać Wam całego filmu, zwłaszcza pierwszej części, bo nie o tym chciałam. Uważam jednak, że należy a wręcz trzeba o nim wspomnieć, bowiem druga część nawiązuje do niej i jeśli ktoś nie zobaczył "Uprowadzonej 1", niech nie włącza drugiej. 

„Taken 2” dla odmiany, dzieje się w bardziej egzotycznym miejscu, Istambule. Bryan Mills ma tam pracę do wykonania, a ponieważ w życiu prywatnym byłej jego żony nie dzieje się najlepiej, namawia ją i córkę, by do niego po kilku dniach dołączyły. Niestety, nie nacieszą się sobą i miejscem za długo, bowiem ojciec jednego z zabitych przez Bryana bałkańskich zbirów w części pierwszej, poprzysiągł na nim zemstę i szybko dowiaduje się, gdzie przebywa. Wysyła tam swoich ludzi, sam przybywa dość szybko i porywają Bryan’a z żoną. I znów odbywa się rozmowa ojca z córką przez telefon, tylko role się zamieniły i to córka chce pomóc rodzicom w wydostaniu ich z opresji i uniknąć, najprawdopodobniej, śmierci.

Niestety, film bardzo ale to bardzo mnie rozczarował. Być może dla kogoś, kto nie widział części pierwszej, druga wyda się bardzo w porządku i trzymająca poziom. Kto jednak ma z czym porównać, może poczuć spory zawód. Sam pomysł na kontynuację jest dobry: ojciec uratował córkę, po drodze zabił kilkunastu drani handlujących dziewczynami i kobietami, ojciec tych drani chce pomścić synów, porywa sprawcę jego żałoby. Dlaczego jednak brakuje tutaj tego samego napięcia, jakie towarzyszyło mi ostatnim razem? Dlaczego scenarzysta postanowił zrobić z Bryan’a samowystarczalnego, wszechmogącego superbohatera, podczas gdy odbiera to wiarygodność całej historii? Agent CIA, pomimo swoich niewątpliwych umiejętności władania bronią, walką z przeciwnikiem i wiedzą, jak postępować w przypadku zagrożenia życia, jest wciąż tylko człowiekiem. Brakuje tu realizmu i dodatkowych postaci, które uwiarygodniłyby jego walkę o życie swoje i żony. Dialogi są proste, puste i pozbawione tzw. „głębi”. Scena końcowa, kiedy Bryan rozmawia w cztery oczy ze sprawcą jego porwania, powinna wywołać ciarki i dreszcze, tymczasem uśmiechałam się pod nosem i zastanawiałam, kto na litość boską, pozwolił mu nauczyć się tego tekstu na pamięć i czy nie mieli pod ręką kogoś od korekty? 

Po kilku dniach od zobaczenia filmu dochodzę do wniosku, że już druga scena, w której córka rozmawia z ojcem przez telefon, powinna dać mi do myślenia i pozwolić dojść do wniosku, że zaczyna się bajka, nie film. Bo to bardzo ciekawe jest, że w tak wielkim mieście, jakim jest Istambuł, wystarczy zaledwie mapa, marker, kilka granatów i telefon, by określić swoje położenie.  Żałuję, że nie znam nikogo, kto mógłby mi pomóc zrozumieć ten wyczyn i wytłumaczyć, czy to naprawdę jest możliwe. 

Sama postać Bryana może się spodobać. Charyzmatyczny, silny, męski. Do tego stanowczy, bez skrupułów, jeśli ktoś zagraża jego rodzinie. Nie idzie na układy, nie negocjuje. I tym zachwycił mnie w części pierwszej. W drugiej, jakby opadł z sił. Czegoś brakuje, chociaż ubrany na czarno, w skórzaną kurtkę nadal budzi respekt i biada temu, kto stanąłby mu na drodze. 

Ale czy to wystarczający powód, by iść oglądać go w kinie? Osobiście wolałabym, żeby zamiast grać w tym filmie, nagrał audiobook’a, np. Roberta Ludluma i jego „Tożsamość Bourne’a”. Bezsenne noce murowane.

5 komentarzy:

  1. Pierwsza część była nawet, nawet, ale jak widzę po Twoich odczuciach, kontynuacja wypadła zdecydowanie gorzej. Jeżeli będzie okazja zobaczyć ten film w TV, czemu nie, ale do kina się nie wybiorę.
    Dzięki za cynk:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Kasandro, wybór TV to najlepsze rozwiązanie w tym przypadku :) Szkoda wielka, ale jak pokazuje historia kina, sequele zazwyczaj pozostawiają wiele do życzenia i są daleko w tyle.
      I tylko Liama Neesona mi szkoda. Jego głos w tym filmie doprawdy się marnuje ;)

      Usuń
  2. Ha, pamiętam jak bałam się ze znajomymi wyjść po sylwestrze na ulicę, bo po "Uprowadzonej" wszystkie bałyśmy się taksówek. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia z pierwszej części "Uprowadzonej" daje do myślenia. Ale nie trzeba się od razu bać taksówek ;)

      Usuń
    2. No wiesz.. jak wyglądasz przed okno, a pod domem stoi taksówka i taksówkarz dziwnie Cię na Ciebie patrzy przez parę minut, to jest to trochę podejrzane. :D

      Usuń